Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

środa, 3 kwietnia 2013

Prolog

  Zbliżało się lato. Na niebie zebrały się chmury zapowiadające nieobecny tu od wielu dni deszcz. Chłodny wietrzyk delikatnie wzburzał płynącą rzekę. Głośne jak dotąd ćwierkanie ptaków nagle ucicha, a zwierzęta chowają się w swoich kryjówkach. Nad strumykiem wznosił się kamienny most, lekko obrośnięty chwastami ze starości. Dwie dziewczynki w wieku około ośmiu lat stały pośrodku mostu. Jedna z nich, wyższa z długimi blond włosami zaplecionymi w dwa grube warkocze i ubrana w długą sukienkę w grochy wyjęła stary scyzoryk, który dostała od ojca. Była to jedyna pamiątka po nim, która się zachowała. Blondynka zrobiła sobie niewielkie nacięcie na ręce, po czym podała narzędzie niższej, rudowłosej przyjaciółce w zielonej sukience. Tamta powtórzyła jej gest. Obie zamknęły swoje dłonie w uścisku.
- Przysięgam dochować tajemnicy, bez względu na okoliczności i osoby. Będę uważać by nic nie wyszło na jaw, chyba że po uzgodnieniu z tobą. - wyrecytowała ruda.
  Blondynka powtórzyła dokładnie jej słowa, po czym z uśmiechem uwolniła dłoń. Popatrzyła na nią zaciekawiona. Nacięcie, które samo w sobie było małe, teraz stało się wręcz niewidoczne. Zdumiona spojrzała na koleżankę. Tamta miała identyczny wyraz twarzy. Były jednak do tego przyzwyczajone, więc wzięły się pod ręce i wróciły wesoło do domów.
  Dziewczyny znały się praktycznie od zawsze. Można zadać pytanie: Czy ich pierwsze spotkanie było przypadkowe?
  Otóż nie.
To było przeznaczenie.
---
Hahahah, matko jak to czytam to sobie myślę że jestem nienormalna xd To był jeden z najkrótszych prologów wszech czasów, ale chyba mi się udał. Stwierdziłam że dodam go dziś, bo co piątek będą rozdziały (także w ten) a w nich się wszystko wyjaśni.
Tak więc do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz