Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

piątek, 19 kwietnia 2013

4."Zagubiona w akcji Antonina"

[Roksana]
Wkurzona już nieco mniej dotarłam do stołówki. Odebrałam obiad od kucharek dla siebie i Tośki, i usiadłam przy wolnym stoliku. Jadłam i zastanawiałam czemu jej tak długo nie ma. Nadal bolało mnie wszystko po bliższym spotkaniu z chłopakami, ale powoli dochodziłam do siebie. 
- Tu jest wolne? - usłyszałam głos nad swoją głową, i ujrzałam piękne niebieskie oczy. Michał Winiarski wskazywał na miejsce naprzeciwko mnie. Kiwnęłam głową, i obserwowałam jak siada.
- Roksana - przedstawiłam się.
- Michał - uśmiechał się - gratulację wygrania konkursu.
- Dzięki - odwzajemniłam uśmiech - Mamy szczęście.
- My? 
- Jest ze mną moja koleżanka zagubiona w akcji Antonina.
- No to rzeczywiście macie szczęście.
- No bo przecież każdy chciałby siedzieć w stołówce przy jednym stoliku z Michałem Winiarskim. - odpowiedziałam wesoło. Wreszcie trafił mi się ktoś dosyć normalny do pogadania.
- A jak - uderzył się w pierś.
Po 10 minutach rozmowy od której pękałam ze śmiechu, dołączyła do nas czerwona ze zmęczenia Tośka. Kątem oka zauważyłam jakiegoś siatkarza chodzącego o kulach.
- Tosia - przywitała się z Michałem.
- To ty jesteś zagubiona w akcji Antonina! - powiedział wesoło.
- Co? - rzuciła mu zdziwione spojrzenie, a zaraz potem spiorunowała mnie wzrokiem.
- Gdzieś ty była? - zapytałam.
- Ee.. trochę pozwiedzałam.
Odpuściłam bo stwierdziłam, że przy Winiarze nie powie a ja i tak wszystko z niej wycisnę. Wróciłam do posiłku, ale jako że jestem ciotą to upadł mi widelec pod stół. Schyliłam się po niego równo z Michałem. Przypadkowo dotknęłam jego dłoni. Przeszedł po mnie dreszcz.

W pokoju zebrani byli wszyscy siatkarze na wieczorze karcianym. Dziewczyny wciśnięte pomiędzy Ruciaka, a Możdżona popijały chipsy sokiem. Odbywało to się w ich pokoju, bo był największy. Igła właśnie rozdawał karty, gdy zadzwonił telefon Winiara. Michał dopadł do niego, co nie było łatwym zadaniem i nadal rozbawiony jakimś sucharem Wiśni spojrzał na ekran. Nadchodzące połączenie od DAGA :*. Przeprosił wszystkich, po czym wyszedł na korytarz przymykając drzwi. 
- Halo? - powiedział.
- ....
- Co? Dagmara co się stało? - zaniepokoił go płaczący głos żony.
- ...
- JAK TO? - krzyknął na cały korytarz.

Walnęłam głową w stół. Przeklęłam pod nosem i wróciłam na miejsce. Spojrzałam na Michała, który podał mi mój nieposłuszny widelec.
- Nic ci nie jest? - zapytał.
- Nie.
- Może ci się coś odmieni w tej twojej głowie. - zażartowała Tośka.
Nie odpowiedziałam.

***
[Antonina]
- Nic ci nie jest? - usłyszałam jego głos.
- Jeszcze żyję. A ty?
- Cholera, chyba nie. Znaczy moja kostka chyba nie. Kurde, znaczy..
- Dobra stop! - wstałam z podłogi i podeszłam do leżącego obok siatkarza. Siedział trzymając się za kostkę, i krzywiąc się. - Ej, puchnie ci!
- No co ty? Lepiej idź po Olka.
- Eee..
- Na górze pokój 20.
- Dobra, tylko się nie ruszaj! - powiedziałam i popędziłam na górę. Usłyszałam jeszcze jego prychnięcie za plecami. Wbiegłam szybko po schodach i odnalazłam 20. Lekko zapukałam i odpowiedziało mi "proszę". W pokoju zastałam Oskara Kaczmarczyka, a co gorsza nie było w nim fizjoterapeuty.
- Kim jesteś? - zapytał zdziwiony. - I co tu robisz?
- Antonina, wygrałam konkurs z PZPS. Wiesz gdzie jest Aleksander Bielecki? Szukam go, jest pilnie potrzebny, bo potrąciłam na korytarzu Michała Kubiaka i coś mu się z kostką zrobiło. - paplałam zdenerwowana.
- Olek przed chwilą wyszedł do chłopaków spod 30. To piętro wyżej. A coś poważnego mu jest? Może powienienem.. - nawet nie wiem co potem powiedział, bo wypadłam z pokoju jak burza. Wbiegłam na wyższe piętro, już zmęczona gdyż biegaczką nie jestem. Zapukałam głośno do trzydziestki, a gdy usłyszałam "wejść" nacisnęłam klamkę i weszłam. Jak się okazało był do pokój Jarosza i Kurka. Obydwaj siedzieli na podłodze w bardzo dziwnych pozach. Stałam z 30 sekund i gapiłam się na nich, a oni na mnie. Potem przypomniałam sobie co miałam zrobić.
- Jest tu Aleksander?
- Kim jesteś? - zapytał Kurek.
- To jest Tośka! - olśniło Kubę.
- Tak tak, autografy potem. Gdzie Bielecki?
- A po co ci on? Ja jestem lepszy! - wyszczerzył się Bartek.
Prychnęłam już nieźle wkurzona i zmęczona.
- GADAĆ! - aż podskoczyli.
- Przed chwilą zszedł do stołówki. - odpowiedział przestraszony Jarski.
Cholera! Pomyślałam znów przemierzając drogę na schodach. Stwierdziłam, że wrócę do miejsca w którym miał być Michał. Gdy tam podeszłam zobaczyłam siatkarza i jakąś osobę pochylającą się nad nim. Kurwa, to był BIELECKI.
Podeszłam do nich i padłam jak długa na ziemię. Obydwaj zwrócili na mnie uwagę.
- Nic ci nie jest? - spytał Aleksander.
- Nie.. tylko.. zmę... czona - wysapałam. Michał zaczął się śmiać.
- Aleksander Bielecki jestem. Co robiłaś że się tak zmęczyłaś?
- Antonina... ja...
- Szukała cię. - odpowiedział Dzik.
- Mnie? A żebym tu przyszedł? - dołączył do Kubiaka w śmianiu się.
Pokiwałam głową.
- Co mu jest? - zapytałam po chwili.
- Zwichnięta. Za kilka dni będzie normalnie grał. - powiedział Olek.
Zawinął kostkę w bandaż i podniósł siatkarza. Podał mu kulę.
- Uważaj na nią, i idź na obiad. - stwierdził fizjoterapeuta i odszedł.
- Tak w ogóle to Tosia jestem.
- Michał. Nie poznaliśmy się w zbytnio przyjemnych okolicznościach.
- No nie za bardzo. Przepraszam cię za to.
- Spoko, ja też się za bardzo śpieszyłem. - odpowiedział.
Gawędząc doszliśmy do stołówki. Michał poszedł do swojego stolika, a ja odszukałam wzrokiem Rox. Bingo! Siedziała z Winiarskim przy stoliku. Zdałam sobie sprawę, że nadal jestem czerwona ze zmęczenia. Odgarnęłam włosy i podeszłam do nich.
---
No dziś ciut krócej, ale trochę się dzieję :) Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału, i mam nadzieję że się spodoba :D Moje kochane Jastrzębie wygrało trzecie miejsce, z czego jestem strasznie dumna. Zawiedli mnie tylko kibice JW wygwizdując Dzika. On walczy, wygrywa mecze żeby zostać wygwizdany? No jak tak można! 
Jutro kibicuję Resovii żeby obroniła mistrza.
Czytam = komentuję
Do następnego! :D 

1 komentarz: