Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

wtorek, 7 maja 2013

8. "Ajaj, panie kapitanie!"


[Roksana]
- Jak długo się znacie z Tośką i em.. Roksaną? - zapytał Cel jak tylko wyszliśmy na dwór.
Musiało mu cholera zależeć, bo nawet się nie przebrał tylko paradował w stroju na trening. Nawet przez myśl mi nie przemknęło żeby go upomnieć. Ludzie się na niego dziwnie patrzyli. A może na mnie?
- Długo. Bardzo długo. - odpowiedziałam.
- Aha.
Zamilkliśmy. Czas zacząć działać. Ale chwila, coś sprawdzę.
- Co sądzisz o Roksanie?
Zaskoczyłam go. Ewidentnie. Zamyślił się.
- Jest dość.. oryginalna. I ładna. Naprawdę ładna. - co? - Ciągle sobie coś dokłada do moich wypowiedzi i przekształca je na moją niekorzyść.
- Może ją wkurzasz? - podsunęłam.
- Ja ją podrywam, i tyle.
Zaczęłam mieć wątpliwości. A może niewłaściwie robię?
- Ale podoba ci się naprawdę, czy to ma być panienka na jedną noc? - zapytałam prosto z mostu.
Przystanął z zaskoczenia.
- Ja.. ja..
- Spoko, nie powiem jej. To zostanie między nami.
Nie odpowiedział. Czułam jak wzbiera się we mnie złość. Nie jestem żadną dziwką, czy coś. Jak wcześniej miał szanse uniknięcia zemsty, to skutecznie mnie jej pozbawił. Część drugą czas zacząć.
Dogoniłam Bartmana.
- A ja? - zapytałam z seksownym uśmiechem - Podobam ci się?
Wyszczerzył zęby. Bleh.
- Jasne Aniele.
Weszliśmy z powrotem do Ośrodka. Pociągnął mnie do swojego pokoju, i zamknął drzwi.
- Aniele? - zmarszczyłam czoło.
- Bo twoje włosy są niebieskie jak niebo. - przybliżył się.
- Och, rozumiem. - zagryzłam wargę.
Jeden prosty gest, a jak na niego podziałał. Niemalże rzucił się na mnie, i zaczął całować. Nie jakieś delikatne całusy, tylko zachłanne i dzikie. Oddawałam je, żeby nic się nie wydało.
Kiedy chciał położyć mnie na łóżku, oderwałam się od niego i podbiegłam do drzwi.
- Dokończ grę wstępną - rzuciłam wychodząc - zaraz wrócę. Rozbierz się i czekaj!
Zamknęłam drzwi, a za nimi Zbigniewa którego zszokowałam trzeci raz. Szybko pobiegłam do pokoju w celu pozbycia się soczewek, i zapytania Tośki czy nie widziała gdzieś Igły.
Trzeba się śpieszyć.

***
[Antonina]
Obudził mnie trzask otwieranych drzwi, i wrzask Rox budzącej mnie. Zdałam sobie sprawę że nadal leżę na Michale, a co więcej że on także zasnął. Podniosłam głowę, i zerknęłam na zegarek. Spaliśmy godzinę. 
- Rusz się, do cholery. - Roksana podniosła mnie z łóżka na którym dobudzał się Misiek. 
Matko jak słodko wyglądał w rozczochranych włosach, i rozespanych oczach.
- Co, Czarnobyl rozjebało czy co? - powiedział i urok prysł.
- Już dawno - powiedziała moja współlokatorka - Tośka ruszże się. Mam mało czasu, zostawiłam rozochoconego Bartmana u was w pokoju, i mam mało czasu! Biegnij po Szpulkę!
- Jaką kur... aaaaa! - powiedziałam i wybiegłam z pokoju. Rzuciłam się biegiem przed siebie. Minęłam Kurka i Łomacza którzy zabawiali się w studio tatuażu, Gumę który rozmawiał z Winiarskim o sytuacji finansowej Zimbabwe oraz Andreę który konfiskował krótkofalówki Ziomkowi. Odnalazłam pokój libero.
Zamknięty, cholera! Ale ze środka słychać śmiechy. 
Niewiele się namyślając postanowiłam działać.
- Z BUTA WJEŻDŻAM! - walnęłam drzwi z porządnego kopa. 
Albo ja jestem jakaś strasznie silna, albo trzeba wymienić zamki na silniejsze. Mniejsza z tym, ważne że weszłam a Igła z Pitem gapią się na mnie jak na kosmitę.
- Ejj.. normalnie Matrix jakiś - wydukał Nowakowski.
- Nie ma czasu na twoje uwielbienie do mnie, Igła ruszaj zacne cztery litery bierz kamerę i szykuj się na filmik tysiąclecia.
Ignaczakowi prawie oczy wyszły z orbit, ale jak gepard rzucił się ku nieszczęsnemu sprzętowi i 4 sekundy później stanął na baczność przede mną.
- Ajaj, panie kapitanie! - zasalutował.
- No to Piter my znikamy pod Peleryną Niewidką, a ty dalej oglądaj filmy. - powiedziałam i pociągnęłam siatkarza do naszego pokoju. 
Roksana już czekała, z wyjętymi soczewkami i telefonem.
- Dobra, Igła włączaj  kamerę, będzie się działo! - szepnęła i podeszliśmy pod pokój Zbigniewa i Michała.
- Trzy, dwa, jeden... NOW! - wrzasnęła Rox i wpadła do pokoju, a za nią libero i ja. 

***
[Roksana] 
Spodziewałam się ubrań porozrzucanych. Spodziewałam się jego uśmiechu. Spodziewałam się wszystkiego, ALE NIE TEGO.
Cel leżał na łóżku nagi. Klejnoty zakryte miał trzema czerwonymi różami. W ogóle, cały materac był w płatkach róż. Światła zgaszone, świeczki zapalone..
Na widok jego miny po prostu się przewróciłam ze śmiechu. No w życiu nie widziałam żeby ktokolwiek się tak szybko ubierał! Igła stał próbując komentować, ale rechot zwyciężał. Tośka za to płakała. Po prostu płakała ze śmiechu.
- Nasz ... nasz ZB9  - śmiech - post.. postanowił w końcu pokazać polskim dziewczynom - śmiech - swój.. swój MŁOT! - tak wyglądały komentarze Igły.
Bartman klął bardziej ostro niż kroją niektóre noże, aż zobaczył kamerę Ignaczaka i zaczął rzucać w nas świeczkami.
- NO KURWA, CO JA CI CHOLERA ZROBIŁEM CO? PRZECIEŻ PRAWIE SIĘ NIE ZNAMY! IGŁA NIE ŻYJESZ, ROZPIERDOLĘ CI TĄ NAGRYWAJKĘ!
- Ukryta kamera! Zostałeś wkręcony! - wrzasnęła Antek z podłogi.
- Co? 
- Mózgu i spostrzegawczości, to ty za grosz nie masz. - podeszłam do niego i uścisnęłam mu rękę - Roksana Małecka, miło mi.
Wybałuszył oczy, i tak poczerwieniał że chyba zaraz mnie walnie. Już mu nawet ręka zaczęła się podnosić, ale opanował się.
- Wredna, suka! Pożałujesz!
- Może wreszcie ty się opamiętasz. - w pokoju zjawił się Kubiak. Patrzył spokojnie na Bartmana który doznał olśnienia.
- Ty też w tym brałeś udział! - zakrzyknął.
- Tylko dlatego że nie potrafisz traktować kobiet z szacunkiem. Ten filmik posłuży jako szantaż, przed takim zachowaniem. - Michał to powinien prawnikiem zostać. Albo porywaczem. 
- Z Playboy'a na amatora. - skomentowałam za co zostałam obdarzona morderczym spojrzeniem.    
- Ty to się cholera nie odzywaj, bo masz szczęście że kobiet nie biję. - szepnął ledwo słyszalnie wychodząc.
Puściłam to mimo uszu. Michał rzucił się na mnie i na Tośkę, a Igła zaczął kręcić nowy filmik.
- Teraz to dostanę Oskara nie tylko za reżyserkę, ale też za aktora pierwszoplanowego.. 
Parsknęliśmy wszyscy śmiechem.
- Mission Complete! - powiedziała Tośka.
- To co? Dziś o dziewiątej u nas wieczorek karciany połączony z oblewaniem misji! - stwierdziłam.
Igła zerwał się na równe nogi.
- Okej! Idę się pobawić w babę, zaraz wszyscy będą wiedzieli! 
---
Jezu.
Z góry przepraszam za to wyżej.
Postanowiłam dodać rozdział dziś z nudów. I trochę ze strachu przed szlabanem, którego mistrzowsko ominęłam. Rozdział nie wyszedł najlepiej, nie do końca to jest to co chciałam napisać. Ale cóż, lepiej nie będzie :)
Chyba wykasuję notkę o wpisach w piątki, do rozdziały dodaję i tak kiedy mam wenę.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, i proszę nie rezygnujcie z nich. To motywuję!
Do następnego :D 



5 komentarzy:

  1. Uuuwielbiam twoje opowiadanie, a ten rozdział jest genialny. Proszę cię, pisz dalej *.*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Leżę i kwiczę. Wyobrażam sobie nasze Bartmaniatko w tej romantycznej scenerii, haha . XD
    Zapraszam do siebie : http://maybe-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Na co ty narzekasz? To jest zajebiste!
    Prawie się popłakałam ze śmiechu :D
    Dziewczyny i ich pomysły są genialne :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu ja tu trafiłam dopiero teraz?!
    Dziewczyny są świetne. Pomysł z wkręceniem Zbycha - mistrz.
    W ogóle czytając całość przez większość czasu banan nie schodził mi z twarzy ;D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Przy momencie z Zibim na lozku ryknelam takim smiechem ze az obudzilam mame.to bylo swietne! I nie wiem czemu dopiero teraz trafilam na twojego bloga :( ale lepiej pozno niz wcale xd

    OdpowiedzUsuń