Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

poniedziałek, 3 czerwca 2013

13. "No jak baba normalnie!"


[Antonina]
Cholerny Kubiak. 
Nie wkurza mnie Kurek, próbujący mnie poderwać, Igła nagrywający każdy moment mojego życia, ucieszony Ruciak latający po korytarzach z torbą żelek (tak, nadal tych samych), Drzyzga i Konar wpieprzający banany nad moją głową, czy nawet Jarosz śpiewający nieudolnie "Testosteron", a właśnie Michał.
Od odkrycia mocy minęło 5 dni, chłopaki wrócili z meczów sparingowych z Serbią, a on nadal nie zdradził swojego życzenia. Gdy się o to pytam, zbywa mnie że to nie odpowiedni moment. No jak baba normalnie!
A oprócz tego trochę się krępowałam przebywać obok niego, po tym pocałunku. Niby nie wracaliśmy do tego, ale jednak niezręczne to było.
Szłam sobie korytarzem tak rozmyślając, aż usłyszałam wołanie Bartmana.
- Antonietto, to ty? - no to jakieś jaja chyba.
- No tak! - odkrzyknęłam.
- Mogłabyś mi podać ręcznik?
Weszłam do nich do pokoju. Atakujący najwyraźniej był w łazience i brał prysznic.
- Już daję.
Wypatrzyłam jakiś kawałek materiału, i ruszyłam w kierunku głosu siatkarza.
Pech chciał, że natrafiłam nogą na jakąś plamę wody, i po widowiskowym ślizgu wpadłam do kabiny Zbychiałowego pokoju.
- Cholera jasna! - wrzasnęłam, próbując się pozbierać.
Wstałam mając zamknięte oczy, bo w końcu nie chcę mieć jakiś koszmarów potem o gołym Zbysławie.
- Aż tak na mnie lecisz? - usłyszałam śmiech.
Poczułam jak mimowolnie na moje policzki wpływa rumieniec.
- To nie ja, to moja szauma - odpowiedziałam automatycznie.
- Twoja szauma na mnie leci?!
- Chciałbyś Zbysiu. Następnym razem podłogę wytrzyj. 

***
[Roksana]
- Wio koniku! - wrzasnęłam, wskakując na Możdżonka. Pierwszy lepszy.
- Co?! Gdzie?! - zbulwersował się środkowy.
- Drzewo Możdżon jakiegoś pasożyta ma! - usłyszałam krzyk Wiśniewskiego.
- Co radzisz, doktorze Wiśnio? - spytał Marcin próbując mnie zrzucić. Uczepiłam się jak małpa jakaś.
- SPRYSKAĆ PREPARATEM! - ryknął Łukasz, wylewając na mnie colę.
Pisnęłam, spadłam na tyłek z kapitana i spojrzałam groźnie na środkowych.
- Przyjebał wam ktoś?
Nie wiedzieć czemu, obaj oddalili się ze śmiechem.
Zwariuję.
Odwróciłam się, jednocześnie wpadając na Winiara co równało się z pobrudzeniem jego koszulki.
- Boże! - wrzasnął - Jak chodzisz?!
- Bogiem nie jestem, Rox po prostu.
Spojrzał na mnie wzrokiem mordercy.
- Czyść.
- Co?
- Czyść to teraz. - wskazał na plamkę na środku koszulki.
Roześmiałam się, obróciłam i pognałam w drugą stronę.

***
[Antonina] 
Po tej akcji pod prysznicem, postanowiłam uciec przed śmiechem Bartmana na halę. Trening mają później, więc powinnam być sama. 
Pchnęłam drzwi, i moim oczom ukazała się hala gier zespołowych "Champion". Nie była ona jakichś wielkich rozmiarów, normalna hala.
Zauważyłam wózek z piłkami, wzięłam jedną i zaczęłam odbijać. Dużo czasu minęło, odkąd grałam ostatni raz. 
Poszłam na końcową linię, w celu wykonania zagrywki. Podrzuciłam piłkę i z wyskoku uderzyłam w nią. Nie była to wielkiej klasy zagrywka, ale piłka przeszła na drugą stronę.
- No proszę. Moje gratulacje. - usłyszałam zza pleców. - Trenowałaś?
Odwróciłam się i ujrzałam Grześka Kosoka.
- Kiedyś tam. Dawno. - uśmiechnęłam się.
- Może poodbijamy? 
Zgodziłam się kiwnięciem głowy. Śmiesznie przy nim wyglądałam, dzieliło nas prawie 40 cm, ale mimo to fajnie było znowu poodbijać.
- Jesteś całkiem niezła. - stwierdził.
- Kiedyś byłam w kadrze województwa łódzkiego.
- I co się stało? - zapytał nie przestając odbijać.
- Kontuzja - skrzywiłam się. - Kolano przerwało moją karierę. 
- Hm, przykro mi. 
- Nie tobie jednemu. Ważne, że nie zrezygnowałam z siatkówki do końca.
Złapał piłkę, zbity z tropu. Prychnęłam.
- No mecze oglądam, matole.
Minę miał jakby nowy pierwiastek odkrył.

***
[Roksana]
 - Roksaaanaaaa! - wrzasnął Kubiak na korytarzu.
Skryłam się przed złym Winiarem w naszym pokoju. Kryjówka pierwsza klasa normalnie. 
Wychyliłam głowę przez drzwi.
- Czego?
- Widziałaś Tośkę? - spytał.
- Kiedyś na pewno.
Westchnął.
- A teraz jakoś?
- No tak z 15 minut temu, jak na halę szła.
- Dzięki! - ruszył przed siebie, a ja widząc jego plecy prawie nie przewróciłam się ze śmiechu.
- Misiek!
- Co?
- Na plecach coś masz! - wrzasnęłam i wlazłam z powrotem do naszego królestwa.
Usłyszałam tylko "KTO MI TO PRZYKLEIŁ?!" zanim rzuciłam się na łóżko śmiejąc się sama do siebie.
---
Obiecująca że rozdziały będą częściej i nie dotrzymująca słowa to właśnie ja. Przepraszam :<
Kiedyś tam napisałam że chciałabym się zmieścić w 20 rozdziałach - teraz wiem że to niemożliwe.
Za 6 dni mecz w Łodzi, na który mam bilet <3 Nie mogę się wręcz doczekać!
Zapraszam też na drugi blog, który już powstał, ale startuję z nim po skończeniu tego opowiadania.
Rozdział dla Judyty, za wszystkie te miłe komentarze :*
I na koniec pytanie - Jak myślicie, co Dziku miał przyklejone na plecach? Żołędzie.
Czytam = komentuję.
Do następnego :*

10 komentarzy:

  1. Przyznam się szczerze, że nie patrzę, cóż tam chowasz pod czerwonymi literkami składającymi się w słowo "music". Tym i poprzednim razem sobie spojrzałam, no i kryli się tam Gunsi i Green Day. Miałam mały szał macicy.
    Chyba nikt nie pobije mnie w szybszym dodawania rozdziałów. :))))))) Więc się nie przejmuj.
    Jezuz, ja też jadę do Łodzi na mecz!!!11!oneone Jaram się jak pochodnie w Camelocie.
    Kurwełę, te żołędzie to musiał mieć przyklejone, bo pasuje idealnie!
    I nadal mnie ciekawi, czegóż to sobie Kubiak zażyczy. Będę strasznie się niecierpliwić razem z Tośką. Ogólnie nie było zbyt dużej ilości nowych rzeczy, lecz przyjemnie się czytało w nucie Boulevard Of Broken Dreams. ;) Lecz muszę wspomnieć, że świetnie napisałaś to o Grześku - "Minę miał jakby nowy pierwiastek odkrył." Mistrz. Aż nie jestem w stanie jaką musiał mieć przy tym zabawną minę.
    Pozdrawiam i oczywiście czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zagadka... Napewno karnego kutasa miał. I po zagadce xD :p /wolejbal

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział? Twój największy fan się niecierpliwi! :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W niedalekiej przyszłości :)

      Usuń
    2. Tylko żeby to szybko nastąpiło :p

      Usuń
    3. Będzie kiedy być powinien :D

      Usuń
    4. No to czekam do jutra :p chyba nie chcesz naciągnąć zaufania swojego fana? XD

      Usuń
  4. Też jadę do Łodzi <3 Dziękuję za dedykację, niezmiernie mi miło :*
    A ja nadal nie mogę przestać się szczerzyć :D Rozwala mnie Twoje poczucie humoru, te teksty są epickie! :)
    A co do karteczki Kubiaka, to i tak nie zgadnę, bo pewnie zagniesz nas czymś, z czego będę się ryła kolejne kilkanaście minut :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejjjj!! Ściągnęłaś po mnie kontuzje! Kubiak ma na plecach przyklejone zdjęcie Dzierżana także nie dziwmy się że tak zareagował. Czuje, że mi się odwdzięczysz i kogoś tam nazwiesz Dominika :P A tak btw. to to opowiadanie jest takie bekowe, że mi się siku zachciało. Pis joł Julio :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie akcje tam u nich! Zupełnie nie wiem, czego się spodziewać.
    Im więcej twoich rozdziałów, tym lepiej! :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń