Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

środa, 10 lipca 2013

16. "Chyba połknąłem jakąś rybę"


[Roksana]
- Widziałaś? Widziałaś jak ich pokonaliśmy? - męczył mnie Jarosz po wygranym meczu z Argentyną. Wychodziliśmy właśnie z hali, i czekaliśmy na autokar.
- Wiesz Kubusiu - zaczęłam z sarkazmem - nie widziałam. Przyjechałam na mecz tylko po to, żeby się na wasze tyłki pogapić.
Jakub zrobił wielkie oczy, i rękami zasłonił swoje cztery litery.
- Zboczeniec! - wydarł się  i wskoczył na barana Kosokowi. Ten z kolei był tak zaskoczony, że poleciał do przodu na Bartmana, który rozmawiał z Konarem. Dawid za to z impetem władował się do okolicznej fontanny, zgrabnie ochlapując większość kadry.
Ja, razem z Igłą który biegał z tą swoją kamerą obserwowaliśmy to 'siatkarskie domino' z otwartymi ustami. Potem jednak, gdy Konarski ochlapał między innymi Ziomka, a ten wrzasnął 'Ej, ptak na mnie chyba nasrał!' padłam na chodnik ze śmiechu. Krzysiek, zadowolony że wszystko nagrał komentował zawzięcie fryzurę mokrego atakującego, który wydostał się już z sadzawki.
- Polscy kibice w tym momencie żałują, że nie mogą poczuć tej woni! Konar, przyznaj się masz nową wodę kolońską?

***
[Antonina]
Czekaliśmy na autokar, a ja stwierdziłam że skoczę do sklepu po jakieś słodycze. Wykupiłam chyba z połowę sklepu i zadowolona wracałam na miejsce zbiórki. Od razu zauważyłam że coś się stało, bo duża ilość siatkarzy była mokra, kilku leżało na ziemi klnąc pod nosem, Roksana zwijała się ze śmiechu na chodniku, a Ignaczak ożywiony prowadził spis jakiś perfum Konara. Zatrzymałam się na chwilę, i z otwartą buzią obserwowałam tą scenkę. Nagle atakujący cały mokry podbiegł do mnie, wyrwał mi tymbarka i wypił całego w pięciu łykach.
- Co to kurde miało być?! - wrzasnęłam.
- Chyba połknąłem jakąś rybę. - wyszczerzył się i poszedł zadowolony.
Że co?!
Podbiegłam do Rox, która złapała już oddech po głupawce.
- Co tu się, do cholery stało?
Roksana wyprodukowała wielkiego banana na twarzy.
- Jarosz przestraszył się zboczeńca.
Już miałam się zapytać o dokładniejszą wersję, kiedy podjechał kierowca autokarem. Cała zgraja, już wesoła, ale nadal mokra zapakowała się do pojazdu.

***
[Antonina]
Spała. Właśnie wjechaliśmy do Ośrodka. Zabrałam rzeczy z autobusu, i ustawiłam się w kolejce do wyjścia. 
- Ludzie, tak sobie teraz myślę - powiedział Kurek - że nasz zespół nadal się fałszywy.
- Czemu? - spytałam.
- Bo ja przybyłaś ty - wskazał na mnie palcem - To zyskaliśmy kolejnego rudego.
Autokar ryknął śmiechem, a ja zrobiłam się cała czerwona.
- Lepiej być rudym, niż bez mózgu. Choć Kubusiu, zadzwonimy do Gumy. - wzięłam Jarosza pod ramię, i wyciągnęłam z pojazdu. Ten, zbyt zaskoczony dał się wyprowadzić. 
Czy mi się zdawało, czy na jego twarzy mignął mi wyraz zadowolenia?
Zostawiłam go przed drzwiami, wpadłam do Ośrodka i pognałam do pokoju. Nie, nie żeby zadzwonić do kochanego rozgrywającego.
Rozpakowywałam zakupy, gdy wpadła Roksana. Parsknęła na mój widok śmiechem.
- Co? - zapytałam z żelkami w ręku.
- Żebyś ty widziała minę Bartosza, kiedy wybiegłaś z tego gimbusa. - pokręciła głową - Szczękę musiał zbierać chyba z ufajdanych butów Bartmana.
Prychnęłam. Dobrze mu tak.
- Antonino! - wykrzyknęła Rox, na widok słodyczy - Piekło zamarzło, czy ty pomyślałaś o zrobieniu zapasów?
- Wyobraź sobie, że przyjaciel szatan zadzwonił i przypomniał. - odgryzłam się.
- Trzeba było go pozdrowić ode mnie. - powiedziała, i otworzyła paczkę Nic Nac's.
Pokręciłam głową. Jak tu być normalnym, no jak?
Przynajmniej teraz, po dwóch wygranych z Argentyną nie kłóciła się z chłopakami. Zapanował taki jakby.. pokój.
A ja, zastanawiam się co dalej z Kubiakiem. Nadal nie przedstawił mi swojego życzenia, i nie powiem że mnie to irytuje. Kiedyś go o to zapytałam.
- Wiem już co chce, ale poproszę o to w odpowiednim momencie. - powiedział tajemniczo.
Podeptałam go wtedy, taki impuls.
Ale coraz więcej siedzę, i rozmyślam co ta Michałowa głowa mogła wymyślić? Pomijając oczywiście żołędzie.
- Co o tym myślisz? - wyrwała mnie z rozmyślań Roksana.
- Hmm...?
- Matko Tośka, cały czas się wyłączasz. Daj mi jakiś pilot do ciebie, czy coś.
Wyszczerzyłam się.
- Może lotnika, co?
- Zabawne. Wracając do tego co mówiłam, a co ty zignorowałaś; mam pomysł na dzisiejszy wieczór.
- Co tam wymyśliłaś?
- Twistera.
---
Nie pytajcie co mi odwaliło z Fool's Garden.. to te wakacje.
Wróciłam z wesela, i w najbliższych dniach nigdzie nie jadę co się równa nowymi rozdziałami. 
A teraz dziewczyny: które zagrałyby w Twistera z siatkarzami? Pewnie większość. :D
Do następnego, ludzie :)

3 komentarze:

  1. jaaa to bym z chęcią zagrała hahah!:D
    i wciąż czekam jakie życzenie chce Kubiak!:D
    czekam na nowy:)
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
    siatkarskielovestory.blogspot.com zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. narobiłaś mi smaka na NicNacsy. cholera.
    jeżu kolczasty, twister! :D te to mają pomysły :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem, że to pytanie retoryczne. ;D Bo chociażby jak nie grać, to popatrzeć, o!
    Kubiak to tajemniczy intrygant, ciekawość mnie zżera myśląc, czegóż by mógł zapragnąć i kiedy o to poprosi!
    Cieszy mnie to, że nadal w takich króciutkich rozdziałach utrzymujesz humor i mam nadzieję, że jednak tych rozdziałów niedługo pojawi się więcej z jeszcze większą ilością wydarzeń. :)
    Pozdróweczki. :3

    OdpowiedzUsuń