Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

piątek, 19 lipca 2013

18. "Jak zaczniesz gadać tak jak Yoda, to przestaje się do ciebie przyznawać."

[Antonina]
- Ja.. nie wierzę że to już koniec... - chlipałam w rękaw Kubiaka. 
- Wiesz, kiedyś i tak byśmy zakończyli ten pobyt tutaj. To że stało się to wcześniej niż wszyscy zakładali, to tylko nasza wina. - odpowiedział gładząc mnie po włosach. No, będzie mi brakowało tego Miśka!
- No co ty, nikt nie ma wam tego za złe! Od kilku imprez zawsze wracaliście z medalem. Każdy kibic to doceni!
- Jednak już zaczyna się nagadywanie na nas. No cóż, ważne że są jeszcze osoby które uważają jak ty i Roksana. - westchnął a ja zdębiałam.
- Wieeeesz...
- Hmm?
- Rox nie do końca się ze mną zgadza..
Ciut go zatkało. Ale i tak był słodki.
- Nie do końca...?
Teraz to ja westchnęłam. Mogłabym mu powiedzieć jak płakała, rzucała się i kopa gdy przegrali z Bułgarią, ale zdołowałoby go to jeszcze bardziej. Mam nadzieję że jej ofiarą zostanie tylko Bartman.
- Nie ważne. - pokręciłam głową i usiadłam na walizce.
Zdecydowanie za nim tęsknić najbardziej. Stał się moim prawdziwym... przyjacielem. Pożegnałam się już ze wszystkimi, którzy po woli rozjeżdżali się do domu. Wymieniłyśmy się z nimi numerami, i siłą wyciągnęłyśmy utrzymywanie kontaktu. Zbyszkowi i Michałowo dodatkowo dostał się nasz adres.
Właściwie to mogłabym już wracać do domu. Pokój posprzątany, klucz oddany. Uściskałam Agatę, pożegnałam się z Wojtkiem oraz sztabem. Czekałam tylko na Roksanę, nadal zbierającą swoje rzeczy.
- Co robisz w sobotę? - odezwał się przerywając milczenie.
- W sobotę? Czekaj dzisiaj jest co? Środa... no nie wiem, możliwe że będę przewracać się na drugi bok leżąc na kanapie. A co?
- Bo jedziemy z Zibim nad morze. Moglibyśmy was zabrać ze sobą.
Zatkało mnie. Nad morze..? Z nim..? Znaczy z nimi..?
- Nie no co ty, będziemy wam przeszkadzać w tych waszych męskich sprawach, a z resztą na pewno macie na dosyć i najchętniej zerwalibyście z nami kontakt, ale wasze zbyt dobre wychowanie wam tego zabrania. - to chyba najdłuższe zdanie jakie w życiu wypowiedziałam.
Michał patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym podszedł bliżej i spojrzał mi prosto w oczy.
- Uwierz mi że wiele rzeczy mam ochotę z tobą robić, a zrywanie kontaktu do nich nie należy. - powiedział, a mi ciarki przeszły po ciele - I uwierz mi, nie jest to sprawa dobrego wychowania.
Już miałam zapytać się, o co mu chodzi, ale przeszkodził mi w tym wrzask.
- BARTMAN CWELU! ODDAWAJ! 
Chwilę później minął mnie i Miśka (który zdążył się już odsunąć) rozpędzony atakujący goniony przez wściekłą blondynkę.
W odpowiedzi na jej krzyk, usłyszeliśmy tylko śmiech Zbyszka, który teraz wlazł na murek. Dziewczyna nie mogła go w żaden sposób dosięgnąć, a ja wreszcie mogłam się przyjrzeć tej rzeczy którą dumnie dzierżył w ręce. Pociągnęłam Kubiaka w tamto miejsce, i skupiłam wzrok na dłoni Bartmana.
Czy to..?
O Boże.

***
[Roksana]
Zabiję go. Powoli, tak żeby cierpiał. Mogę mu wydrapać oczy.. albo nie chce żeby wszystko widział. Wiem! Ugotuję go! Kurek na pewno ma jeszcze ten swój ogródek z przyprawami..
Za moimi plecami rozległ się śmiech męski i damski. Oho, para Kubiak zobaczyła moją bieliznę w rękach tego martwego siatkarzyny.
- Oddawaj no!
- Nie! Chcę się jeszcze trochę poprzyglądać... - rozciągnął nienaturalnie różowe stringi - Dla kogo to, hę? Nie mów że kupiłaś specjalnie dla mnie!
Podjęłam się próby wejścia na murek, próbując ukryć buraka na mojej twarzy.
- O nie kochana, to moja miejscówka! - powiedział spychając mnie, i znów miałam głowę na wysokości jego kostek.
- Proszę, Bartman oddaj je teraz to nie zabiję na śmierć, noo!
- No co ty, musisz coś dla mnie zrobić!
- Co niby takiego?
- Pocałuj mnie.
Aż się zatoczyłam do tyłu. Rechot naszej publiczności wzrósł, o ile jest to możliwe. Znowu się zarumieniłam.
- I jak mam to geniuszu zrobić? Stopy mam ci wycałować, czy jak?
- A, no tak. - i zlazł, tak po prostu.
Spróbowałam jeszcze raz zabrać mu majtki, bez zbędnego kontaktu cielesnego, ale był za szybki.
- E-e! Najpierw tu celuj. - popukał się palcem w policzek.
Westchnęłam. Niech to się już skończy. Podeszłam bliżej i wspięłam się na palce. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek pocałuję siatkarza. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek pocałuję Bartmana. A już na pewno nie spodziewałam się, że on w ostatniej chwili odwróci głowę.

***
[Antonina]
- Gorzko, gorzko! - zaczęliśmy wrzeszczeć z Michałem. O matko, jaka Rox jest naiwna. Widziałam jej zaskoczoną minę, kiedy od zastosował starą, znaną sztuczkę. A teraz przyciągnął ją bliżej, wyraźnie dając znak że to mu się podoba.
- Boże, chodź nic tu po nas. - pociągnęłam Kubiaka z powrotem do Ośrodka.
- Gdzie idziemy? 
- Po tą niekompletną walizkę Roksany Marianny Małeckiej.
- Ona ma na drugie Marianna? 
Kiwnęłam głową. Byliśmy już przed moim pokojem, a w środku zastaliśmy tą nieszczęsną walizkę.
- Sierotka Maryyysia! - powiedział rozbawiony Kubiak tak głośno, że podskoczyłam.
- A ja Antonina. Przestań gadać, tylko bierz to. - dołożyłam ostatnie rzeczy, zamkowi kazałam się zasunąć i wręczyłam ją Michałowi.
Prychnął.
- Nie ładnie.. w czary się bawimy?
- Och Misiu, czasem trzeba sobie życie ułatwić. A teraz ruszaj się, idziemy sprawdzić czy gołąbki się już sobą nasyciły. 
Wziął walizkę w rękę, i udaliśmy się do samochodu.
- A tak w ogóle.. co do czarów jak to nazwałeś.. - zawahałam się, ale on nie przestawał iść - To co z tym życzeniem?
- Tośka, pytasz się o to cały czas, a ja ci odpowiadam to co zawsze.
- Czyli? - zapytałam, chodź odpowiedź znałam na pamięć.
- Wiem co chcę, i poproszę o to w odpowiednim momencie.
- No ale kiedy będzie ten moment?
- W odpowiednim czasie.
No dobra teraz to się zirytowałam.
- Nosz, kuźwa Kubiak zamiast siatkarzem to filozofem zostać powinieneś! Jak zaczniesz gadać tak jak Yoda, to przestaje się do ciebie przyznawać. - burknęłam, i wyprzedziłam go żeby otworzyć bagażnik.
Śmiejąc się, zapakował nasze tobołki.
---
Jednej historii nie skończyłam i już mam 8629384739827 pomysłów na następne.. tak to ja xD
Dziewczyny wracają do domu, i nie są z tego zadowolone.. kto by był... Aleee zaczyna się dziać!
W najbliższych rozdziałach wydarzy się sporoo :D
Co do Ligi; kibicuję Włochom, i Kanadzie. Po cichu też trochę Argentynie..
Dzisiaj nie będę się rozpisywać - liczę że wy to zrobicie w komentarzach.
Przepraszam za wszystkie błędy.
Do następnego :* 

6 komentarzy:

  1. Oj, dzieje się dużo już tutaj. Nie wiem, czy dla mnie nie jest to za dużo... Chyba będę musiała pomyśleć nad tym.
    Ja również mam milion pomysłów na dalszy rozwój wydarzeń, ale nie na ten do następnego rozdziału. XD Także Cię rozumiem.
    Taki, taki dość inny ten rozdział, albo ja inaczej dziś odbieram. XD
    Fakt - Roxana zachowała się strasznie naiwnie. To zawsze jest oczywiste, że jak chce buziaka w polika, to odwróci głowę. A niech ona go porządnie zleje! ;D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah dobra akcja ze stringami xd
    ciekawe co Kubiak zażyczył, no kurde czeeekam już na ten moment!:)
    super rozdział, czekam na nowy :)
    siatkarskielovestory.blogspot.com
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahah "zabiję na śmierć". Bartman kurde, niezły cwaniak. wiesz,że kocham to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha to jest genialne! :)
    Uwielbiam te teksty. Kubiak, no. Ja ciekawa jestem już :D

    OdpowiedzUsuń
  5. WIĘCEJ, WIĘCEJ, WIĘCEJ!
    powiadomisz o nowym rozdziale? @heykilljoy na tt, pięknie proszę!

    OdpowiedzUsuń