Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

poniedziałek, 22 lipca 2013

19. "Kabanos się stał!"

[Roksana]
Po przybyciu do domu, rąbnęłam swoją walizkę w kąt pokoju, z myślą że rozpakuję ją później. Tośka od razu zaczęła oblegiwać swoje łóżko szepcząc do niego "Moje kochanie, tak bardzo tęskniłam!". przez jakiś czas stałam w drzwiach, obserwując ją i zastanawiając się czy jej przerwać, ale w końcu uznałam że niech się dziewczyna nacieszy. Poszłam do kuchni, i nalałam sobie szklankę wody. Popijając rozmyślałam o wszystkim. O konkursie, który wygrałyśmy. O tych 2 miesiącach z siatkarzami. O pocałunku z Bartmanem, i o tym jak zarzekł się że się odezwie. A potem jeszcze Michał, który ponowił podobno swoją propozycję wyjazdu nad morze razem. Nie powiem, dał nam do myślenia. Z jednej strony: jasne! No bo kto by odmówił siatkarzom? Ale z drugiej strony mam pewne wątpliwości. No bo czy nie będziemy się narzucać? Są przyjaciółmi, na pewno chcieliby mieć jakiś męski wyjazd... Ale wtedy by was nie zapraszali. Co prawda, to prawda. Może powinnyśmy się zgodzić? Jadą w sobotę, więc mamy kilka dni żeby to na spokojnie przemyśleć.
- Roksanko, kochaniee.. - dobiegł mnie głos Tośki z pokoju - Może byś mi zrobiła herbatki, co? Tej takiej dobrej, owocowej!
Westchnęłam, odstawiłam kubek i otworzyłam szafkę.
- Ale której owocowej? Jest mango-limonka, cytryna z miętą, pomarańcza z melisą...
- Magno skarbie! Only mango!
Wyjęłam jedną saszetkę, i wstawiłam wodę.
- Kocham cię, wiesz?
- Przypomnę ci to gdy będę chciała pożyczyć lakier do paznokci! - odparłam.
W odpowiedzi rozległ się śmiech Tośki. 
Chłopaki, czytaj Michał i Zbigniew powiedzieli że wracają do swoich mieszkań, ale bladego pojęcia nie mam gdzie mieszkają. Raczej nie chciałoby im się jechać do Jastrzębia i Rzeszowa?
Zalałam herbatę, i krzyknęłam na Antka. W dwie sekundy była już w kuchni, z zadowoleniem popijając napój.
Ja za to, zajrzałam do lodówki.
- Wiesz Antosiu, ja skoczę do sklepu teraz, bo w tej lodówce to echo słychać normalnie. - stwierdziłam, po zobaczeniu pustek.
- Nie ma nic do jedzenia? - zerwała się z miejsca, i stanęła obok mnie. Chwilę później dobiegł mnie przeraźliwy jęk.
- No co? Nie będzie mnie, godzinkę. Kupię mleko, jakąś dobrą szynkę, ser żółty, masło, chleb..
- Ale Tosinka jest głodna! - tupnęła w miejscu nogą i zawiesiła głowę, obrażona.
- To niech Tosinka sobie pizzę zamówi.
Podniosła energicznie wzrok, i rzuciła się do telefonu. Gdy ona wybierała numer do pizzerii, ja przebrałam się w luźniejsze rzeczy i ubrałam trampki.
- Halo? Dzień dobry, chciałabym zamówić jedną małą wegetariańską. - dobiegł mnie głos Antoniny.
Chwyciłam telefon, portfel i okulary przeciwsłoneczne, po czym wyszłam z mieszkania.

***
[Antonina]
45 minut czekałam na pizzę. No kurde, myślałam już że mi żołądek do pleców przyrośnie! Gdy nareszcie rozległo się pukanie do drzwi, krzyknęłam "Już idę!" i wzięłam portfel.
Zapłaciłam młodemu facetowi, i chwilę później byłam w kuchni wkładając sobie kawałek do ust. Boże, co za smak. Sos pomidorowy, ser, oliwki, pieczarki, brokuły, kabanosy..
Zatkało mnie. Kabanosy?!
Szybko wyplułam to co miałam w ustach, wyrzuciłam do kosza i rzuciłam się w kierunku łazienki.
Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym po drodze nie wywaliła się o własną walizkę.
- Cholera. - zaklęłam pod nosem zbierając się z podłogi. - Kuźwa, Tośka ty ofiaro jedna. Wpieprzasz kabanosy, żeby chwilę później obściskiwać się z podłogą.
Wpadłam do łazienki, i wypłukałam sobie dokładnie usta.
- A tobie co się stało?! - rozległ się głos za moimi plecami.

***
[Roksana]
W podskokach dotarłam do Tesco. Wzięłam wózek i po kolei zaczęłam wrzucać do niego rzeczy. Zamyśliłam się, i wpakowałam się w wózek jakiejś dwudziestoparolatki.
- Przepraszam! - wykrzyknęłam, i rzuciłam się do zbierania rzeczy które jej wypadły - Zamyśliłam się.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się do mnie, i pomogła mi.
- Tak w ogóle, to jestem Roksana.
- Maja, miło mi.
- Mi też. Mieszkasz w Spale?
- Tak, od urodzenia. A ty?
- Też, chociaż studiuję w Warszawie.
- O, to tak jak ja! - znowu się do mnie uśmiechnęła - Może wyjdziemy kiedyś na kawę, albo coś?
- Jasne, podasz mi swój numer?
Podyktowała mi rząd cyferek, które zapisałam w telefonie. Pożegnałyśmy się, i udałam się do kasy. Maja wydawała się miła, ale także znajoma. Może spotkałyśmy się w przeszłości?
W drodze powrotnej próbowałam sobie przypomnieć, skąd ja mogę ją znać. Wpadłam do domu, odstawiłam zakupy w przedpokoju i weszłam dalej. Tośka, jak się okazało była w łazience, ale nie to mnie zdziwiło. Dziwne było to, że w kuchni była zostawiona, napoczęta pizza, z nadgryzionym kawałkiem a po drodze rozwalona walizka Tośki. Sama zainteresowana, ślęczała teraz nad zlewem.
- A tobie co się stało?! - powiedziałam na jej widok, i podbiegłam do niej.
- Kabanos się stał, ot co. - burknęła wchodząc do kuchni.
Nadal nie rozumiejąc podążyłam za nią.
- Co?
- Kabanos! - krzyknęła - W pizzy wegetariańskiej!
Wybuchnęłam śmiechem.
- Da-dali ci kabanosy do pizzy? - wydukałam.
Pokiwała głową nadal zła, a ja wręcz płakałam ze śmiechu. Położyłam jej rękę na ramieniu i powiedziałam:
- Tosiaczku, to znak żebyś przestała być roślinojadem, i zaczęła odżywiać się jak na człowieka przystało.
Ledwo uchyliłam się przed lecącym butem.
 ---
Rozdział o wszystkim i o niczym, ale spokojnie niedługo znowu zacznie się dziać. 
Żeby było jasne; rozdział nie miał na celu urażenia żadnego wegetarianina.
To na tyle. Dziewczyny chcą ze mną współpracować, więc rozdziały będą pojawiały się co 3-4 dni aż do 3 sierpnia. 
Czytam = Komentuję
Do następnego :*

8 komentarzy:

  1. hahhaha kabanos się stał xd coś czuję, że pojadą z chłopakami nad to morze ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Co 2-3 dni do 3 sierpnia? Jakże to niewiele czasu! A taji lekki rozdział o małych bzdetach przydał się bardzo! Miło się go czytało i oczywiście milion myśli, kim może być ta dziewczyna ze sklepu i dlaczego była tak podejrzanie miła oraz się dziwnym przypadkiem okazało, że mieszka w Spale i studiuje w Warszawie... Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że ona tu jeszcze namiesza. Chyba, że ja tak wszystkich postrzegam, że od razu źli. Ech, ja.
    Świetnie, że dziewczyny chcą współpracować, oby była to owocna praca!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja czuje że jednak pojadą nad morze z chłopakami, i będzie sie dużo działo ^^
    super rozdział, czekam na nowy :)
    http://siatkarskielovestory.blogspot.com
    http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. może morze :D czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! :3 Omnomnomnom, przez tę pizzę z kabanosem zgłodniałam :c
    Ale fajnie, że rozdziały będą częściej! :D
    Weny życzę i czekam na kolejny C:

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! <3<3
    I cieszę sie, że będziesz częściej dodawać ;-)
    Zapraszam do siebie na szóstkę ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 6 wpis 'Klubowa mieszanka' cz I na http://wybuchowa-para.blogspot.com :)
    Buziaki, bezduszna : *

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na 2 rozdział http://siatkarski-aut.blogspot.com/:*

    OdpowiedzUsuń