Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

piątek, 2 sierpnia 2013

22. "Leżing, plażing, opierdaling."

[Antonina]
   Następnego dnia obudziłam się o 9, z niemiłosiernym bólem głowy. No tak, kac morderca, nie ma serca. Jęknęłam przeciągle, i usiadłam. Na szafce obok leżały dwie tabletki i butelka wody. Roksanko, co ja bym bez ciebie zrobiła! Połknęłam moje zbawienie popijając napojem bogów, i rozejrzałam się po pokoju. Dziewczyn nie ma, czyli wstały przede mną. Tylko ja tak umieram? Założyłam pierwszą lepszą bluzkę, krótkie spodenki i japonki. Włosy rozczesałam i związałam w kucyka. Zmyłam wczorajszy makijaż, i nałożyłam nowy, delikatniejszy. Wyszłam z pokoju, który zamknęłam na klucz, po czym zbiegłam do jadalni.
   Pomieszczenie było spore, wszędzie stały stoliki z krzesłami. Na środku ulokowano szwedzki stół, z artykułami przygotowanymi na śniadanie. Odszukałam wzrokiem to pospólstwo z którym przyjechałam, i po krótkiej chwili dostrzegłam ich w końcu salki. Podeszłam do nich energicznym krokiem.
- Dzień dobry wszystkim. - powiedziałam.
- Dobry Tosieńko, jak tam ci idzie umieranie? - odpowiedział Bartek.
- Mam w tym wprawę, więc mogę ci zaraz pomóc. - warknęłam i sięgnęłam po szklankę soku Roksany.
Wzięłam ją, wypiłam spory łyk, i odstawiłam z powrotem.
- Hej! Oni w tym hotelu nie dają limitu na sok! - powiedziała zaskoczona, a reszta zaczęła rechotać.
Wzruszyłam ramionami.
- Jakie mamy dziś plany?
- Zamierzaliśmy iść na plażę. - wyjaśnił Zbyszek.
- Opalać się. - dorzucił Michał.
- Chyba wiem co się robi na plaży Misiu. - powiedziałam słodko.
- Leżing, plażing, opierdaling. - wyszczerzył się.
- Ktoś tu ma zły humor..
- Wczoraj balowała, nie miej jej tego za złe!
Normalnie miałam ochotę ich zdzielić wszystkich po głowie.
- Dlaczego ja? - jęknęłam.
- Ty to masz Trudne Sprawy! - podłapał od razu Zbyszek.
- Zaraz na jaw wyjdzie jakaś Ukryta Prawda.. - dołączyła Maja.
- A ja wam kuźwa zaraz tu Szpital wyprawię! - krzyknęłam i poszłam po coś do jedzenia.
   Z tyłu dobiegł mnie dziki śmiech moich towarzyszy. Boże kochany, za co? Wzięłam talerz, nałożyłam sobie jajecznicy, chwyciłam kromkę chleba i wróciłam do stolika. Temat zdążył się, na szczęście już zmienić i chłopaki zawzięcie opowiadali jakąś marnej klasy komedię.
- To o której wychodzimy na tą plażę? - przerwałam im. Przez chwilę patrzyli na mnie zdziwieni.
- Noo.. - zaczął Kubiak - planowaliśmy tak o dziesiątej.
Włożyłam sobie spory kawałek jajka do ust. Dziesiąta to przyzwoita pora, nie będzie aż tak dużo ludzi.
- Dobra.
- Myślałyśmy z Mają, że potem może pójdziemy potem na jakieś małe zakupy, co ty na to? - zapytała Rox.
   W sumie to nie taki zły pomysł, mając na uwadze to że pakował mnie Kubiak, i ogarnęłam że nawet jeżeli względnie dobrze to zrobił, to brakuje mi kilku rzeczy.
- Dobry pomysł, ja się na to piszę! - powiedziałam i wstałam. - Idę do pokoju, trzeba się wyszykować.
Ruszyłam w stronę wyjścia.
- Czekaj, idę z tobą! - usłyszałam za sobą głos Mai, która po chwili do mnie dołączyła. - Jak ci się podoba wyjazd?
- Może być. - burknęłam.
- Dla mnie jest świetny. Chłopaki nieźle to zaplanowali, i teraz możemy wypoczywać. Cieszę się, bo zapowiadały mi się kolejne samotne wakacje, a tak to jesteśmy tu w szóstkę i jest wesoło. No i siatkarze - rozmarzyła się, i na chwilę przestała gadać - jak będziemy na plaży, to będą niezłe widoki!
   Typowa hotka. Westchnęłam. Zmieniła się trochę, nie powiem. Nadal ją lubię, ale po prostu wkurza mnie swoim zachowaniem. No i przystawianiem się do Kub.. wróć Tośka, nie jesteś zazdrosna, a ona się do niego nie przystawia.

***
[Antonina]
   Słońce, piasek, plaża.. Teraz zdałam sobie sprawę, że tego mi brakowało przez ten rok. Wakacje mają swój urok jednak. Od godzinki leżałyśmy z dziewczynami plackiem, a siatkarze udali się do morza. Jak duże dzieci, wygłupiają się, pływają, grają w piłkę (nawet teraz!) oraz ganiają się. Nie przeszkadzało mi to w ogóle. Do czasu.
   Miarka się przebrała, jak zasłonili mi słońce i złapali za ręce i nogi. Już wiedziałam co się święci, więc zaczęłam się wyrywać.
- Zostawcie mnie! Ja nie umiem pływać! - wrzeszczałam, a oni odpowiedzieli śmiechem.
- Wiemy Tośku, i czas najwyższy się nauczyć.
- Nie! Kuźwa, postawcie mnie!
   Nic to nie dało, już byli w morzu. Kubiak z Bartmanem mnie nieśli, a ten idiota Kurek krzyczał że jeszcze dalej mają mnie wrzucić. Serio byłam przerażona, bo bałam się wody, i nad morze jeździłam tylko na opalanie.
- Puśćcie mnie! - krzyknęłam, i to nie był dobry pomysł.
- Zgodnie z pani życzeniem. - wyszczerzył się Bartman, a ja wpadłam do zimnej, słonej wody. Zanurzyłam się całkowicie, i zaczęłam bezradnie ruszać rękami i nogami. Ci idioci wynieśli mnie na taką wodę, że nie dotykałam dna! Nałykałam się wody, i zaczęłam tonąć. Cholerni debile, jak przeżyję to ich zamorduję.
   Nagle poczułam czyjeś ręce pod moimi pachami, i uczucie ciągnięcia. Po chwili byłam już na brzegu.
- Kretyni! Kto mądry wrzuca osobę nieumiejącą pływać na tak głęboką wodę, że nie dotyka dna?  - krzyczała Roksana znad mojej głowy. Poczułam ucisk na klatce piersiowej, i wyplułam wodę, którą miałam w ustach. Otworzyłam oczy, i zobaczyłam wszystkich zgromadzonych nade mną.
- Żyje! - krzyknął uradowany Kurek, a we mnie zebrał się gniew.
- Idioci! - sypnęłam ich piaskiem, a siatkarze odskoczyli na metr - Jak można być tak głupim?
Nie czekając na odpowiedź zerwałam się do ręcznika.
---
No tak więc :D Ostatnio dużo piszę z perspektywy Tośki - to celowe. Następny nie pojawi się szybciej niż za tydzień, bo wyjeżdżam na regaty do Szczecina. Może z kimś się spotkam?
Tak więc do następnego :*

6 komentarzy:

  1. jak małe dzieci hahaha, nie no przepraszam to już moi koledzy jak byliśmy w Hiszpanii czy w Tropical Islands nie robili mi czegoś takiego ;) oh, to trochę poczekam na następny :<

    OdpowiedzUsuń
  2. "- Dlaczego ja? - jęknęłam.
    - Ty to masz Trudne Sprawy! - podłapał od razu Zbyszek.
    - Zaraz na jaw wyjdzie jakaś Ukryta Prawda.. - dołączyła Maja.
    - A ja wam kuźwa zaraz tu Szpitalwyprawię!"
    Hahahaha, padłam. xD
    Rozdział świetny!
    Weny życzę i udanego wyjazdu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby dorośli ludzie czasem zachowują się jak małe dzieci :) Żeby wrzucić osobę nie umiejącą pływać na tak głęboką wodę to trzeba mieć. Tylko siatkarze mają takie pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tą tonącą Tosią to się trochę wystraszyłam, serio! Kto by nie był spanikowany, kiedy by był w wodzie, gdzie nie dotyka dna, a wynurzyć się nie umie. Chłopcy się chyba nigdy nie nauczą, więc już nawet nie powiem, żeby to była dla nich nauczka!
    Szczerze powiedziawszy, to nie przepadam za tą Mają, jakaś mi się dziwna wydaje. Ona na pewno coś zrobi. Ale jeszcze nie wiem, co!
    Naskrob nam tam coś wielkiego na tym wyjeździe! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. porwania, to jest to co lubię! :D fajnie to Zbychiały zaplanowały, no i Kuraś na dodatek sie znalazł :D a ta Maja to mnie irytuje.
    Dlaczego Ja, Trudne Sprawy itd... nie no, mistrzowskie to było, uśmiałam się :)
    no ale wrzucenie Tośki do głębokiej wody mądre nie było. Dorośli faceci a zachowują się jak dzieci, ech. Głupki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do nagrody The Versatile Blogger więcej tutaj :
    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com w zakładkach na górze "The Versatile blogger" :)

    OdpowiedzUsuń