[Antonina]
Jakby mnie ktoś spytał kiedy minął ten tydzień, to powiedziałabym że nie mam zielonego ani innego koloru pojęcia. Wakacje mają to w sobie, że lubią szybko mijać.
A zwłaszcza, kiedy się dobrze bawisz.
A właśnie to robiłam na łóżku w naszym pokoju rozwiązując krzyżówki. Party hard normalnie.
- Ptak na trzy litery? - powiedziałam, tak na prawdę do nikogo.
- Kruk? - odpowiedziała Rox spod poduszki. Ukryła tam głowę, bo miała nadzieję na choćby chwilę snu, a tak naprawdę wyglądała jak struś.
- Na trzy litery? Kruk? Roksana, idź spać.
Odpowiedziało mi mruknięcie. Westchnęłam głośno.
- Może sęp? - zapytała znudzona Maja.
- Może..
Pasowało. Dzisiaj wszystkie byłyśmy lekko przymulone, bez jakiegoś specjalnego powodu. Ot tak, po prostu. Siatkarze na śniadaniu także nie mieli w sobie choćby krztyny wigoru, więc całą szóstką postanowiliśmy zrobić sobie dzień wolny od jakichkolwiek atrakcji. Pomijając, oczywiście, moje krzyżóweczki.
I w sumie, leżałybyśmy tak przez cały dzień leniwie wykonując jakikolwiek ruch, gdyby do naszego pokoju z głośnym hukiem nie wpadł Kurek. Przestraszona wypuściłam z rąk moje zajęcie, Roksana walnęła głową w ścianę a Maja spadła z łóżka.
- Co to cholery?! - powiedziałyśmy jednocześnie.
- Policja! Obok! Szybko! - wycharczał.
Co? Chyba miałyśmy bardzo ciekawe miny, bo Bartosz tylko prychnął, pogonił nas ręką i wybiegł na korytarz.
Popatrzyłyśmy po sobie, i zerwałyśmy się z miejsc. Wyszłam pierwsza, i zaraz tego pożałowałam bo zderzyłam się z jakimś mundurowym. Dobrze cholera, że nie miał żadnego paralizatora na wierzchu, bo lubię moje włosy bez fryzury afro.
- Proszę nie przeszkadzać nam w akcji i pozostać w pokoju! - krzyknął i wepchnął mnie z powrotem.
To znaczy na Rox.
A ją na Maję.
Taaak, dzięki temu policjantowi miałyśmy niekontrolowaną kanapkę. Gdy już się pozbierałyśmy spojrzałyśmy po sobie drugi raz.
- Wiecie - zaczęła Maja - wzorowe obywatelki posłuchały by grzecznie rozkazu i nie wychyliły tyłka na zewnątrz.
Zapadła chwila ciszy.
- Chrzanić policję.
Wybiegłyśmy na korytarz, tym razem ostrożniej. Roiło się tam od tych niebieskich, więc podeszłyśmy do chłopaków stojących niedaleko.
- Co się dzieje? - zapytała Roksana.
- Nie jestem pewien, ale chyba ktoś nakablował na gościa z pokoju obok, że ma prochy czy coś. - powiedział Michał.
- Serio? - jęknął Bartman - Jakbym wiedział wcześniej, to może bym wpadł zapoznać się czy coś..
- Sportowiec kurde się znalazł! - skrzywiłam się.
- No co? Wakacje są!
- O tak, idealny czas na szukanie nowej pracy kiedy dowiedzą się że brałeś narkotyki!
- Tylko dwa razy, i to przed moją karierą! Młody i głupi byłem!
- No tak, młody już nie jesteś, ale nad głupotą trzeba się zastanowić.
- Dobra stop! - wtrąciła się Maja. - Dajcie spokój, zachowujecie się jak jakieś szczeniaki z podstawówki, kłócące się o kredkę. Przeprosić się, i japa na kłódkę.
Spojrzałam ostatni raz groźnie na Zbysia, i podałam mu rękę.
- Przepraszam. - powiedziałam, a chwilę potem powiedział to samo.
***
[Roksana]
Ja nie rozumiem, na co była im potrzebna ta kłótnia. No bo kurde, pokłócili się o świętość Zbysława? Serio?
- Kiedy już dziecinne spory mamy za sobą, to może postanowimy co dalej robić? - zapytałam.
- Jak to: co dalej robić? - zapytał zaskoczony Zbigniew.
- No chyba nie zamierzasz stać tu cały dzień podziwiając te dębowe drzwi od pokoju tego narkomana?
Zgasiłam go. No ja nie mogę, czyżby wszystkie swoje uwagi wykorzystał na Tośkę?
- Proponuję spacer. - powiedziała Maja.
- Jestem za!
- Ja też.
- Ja nawet przed.
- Może być. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju - To za pół godziny przed hotelem!
Morze Bałtyckie jest naprawdę świetne. Fale, ilość kamieni i muszelek oraz piasek. Nawet temperatura aż tak bardzo nie przeszkadza. A spacer brzegiem, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Serio, ja tak myślę.
No, może do dzisiaj.
Szliśmy sobie i szliśmy, i niby było nudno ale jak to z siatkarzami to nie do końca. Ja podziwiałam morze, plażę, niebo.. W każdym razie dopóki nie usłyszałam pełnego paniki wrzasku Mai. Odwróciłam się w idealnym momencie żeby zobaczyć jak potyka się i leci do wody, a Michał idący najbliżej raczej odruchowo łapie ją za rękę, sprawiając że od upadku dzielą ją milimetry. Chwilę potem podnosi ją, i duka pod nosem "Nic ci nie jest?" jednocześnie zamierzając iść dalej.
Tylko że Maja mu nie pozwala.
- O matko! Uratowałeś mi życie! Dziękuję! - pisnęła i zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć przycisnęła swoje usta do jego.
---
Joł ludzie :) Zeszło mi trochę, ale to pikuś w porównaniu z tą przerwą która się dopiero szykuje. A mianowicie 2 tygodnie obozu siatkarskiego.
Na pocieszenie powiem, że ja na chcę jechać.Zmuszają mnie, ratunku!
No także, nowy pojawi się najprawdopodobniej gdzieś koło początku roku szkolnego.
Wakacje, łaj?
- Kiedy już dziecinne spory mamy za sobą, to może postanowimy co dalej robić? - zapytałam.
- Jak to: co dalej robić? - zapytał zaskoczony Zbigniew.
- No chyba nie zamierzasz stać tu cały dzień podziwiając te dębowe drzwi od pokoju tego narkomana?
Zgasiłam go. No ja nie mogę, czyżby wszystkie swoje uwagi wykorzystał na Tośkę?
- Proponuję spacer. - powiedziała Maja.
- Jestem za!
- Ja też.
- Ja nawet przed.
- Może być. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju - To za pół godziny przed hotelem!
***
[Antonina]Morze Bałtyckie jest naprawdę świetne. Fale, ilość kamieni i muszelek oraz piasek. Nawet temperatura aż tak bardzo nie przeszkadza. A spacer brzegiem, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Serio, ja tak myślę.
No, może do dzisiaj.
Szliśmy sobie i szliśmy, i niby było nudno ale jak to z siatkarzami to nie do końca. Ja podziwiałam morze, plażę, niebo.. W każdym razie dopóki nie usłyszałam pełnego paniki wrzasku Mai. Odwróciłam się w idealnym momencie żeby zobaczyć jak potyka się i leci do wody, a Michał idący najbliżej raczej odruchowo łapie ją za rękę, sprawiając że od upadku dzielą ją milimetry. Chwilę potem podnosi ją, i duka pod nosem "Nic ci nie jest?" jednocześnie zamierzając iść dalej.
Tylko że Maja mu nie pozwala.
- O matko! Uratowałeś mi życie! Dziękuję! - pisnęła i zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć przycisnęła swoje usta do jego.
---
Joł ludzie :) Zeszło mi trochę, ale to pikuś w porównaniu z tą przerwą która się dopiero szykuje. A mianowicie 2 tygodnie obozu siatkarskiego.
Na pocieszenie powiem, że ja na chcę jechać.
No także, nowy pojawi się najprawdopodobniej gdzieś koło początku roku szkolnego.
Wakacje, łaj?
ja bym na miejscu Miśka ją jeszcze do tej wody popchnęła ;D
OdpowiedzUsuńPaskuda., ja tak samo xD
OdpowiedzUsuńAle ciekawe jak on zareaguje :>
Dwa tygodnie? :c Trzeba jakoś przeżyć niestety.
Oj tam, pewnie będzie fajnie na tym obozie, wię udanego życzę i baw się :3
Weny dużo i do następnego :*
ooo kurde, przerwałaś w takim momencie!:D
OdpowiedzUsuńjuż widzę reakcję Antośki na to:D
szkoda że dopiero za 2 tyg, ale da się przeżyć :D
pozdrawiam :*
uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
siatkarskielovestory.blogspot.com
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAleś to skomplikowała xDe Rozdział świetny jak zawsze :D W końcu się odezwałem po nie wiem ile czasu xDede Czekam na następny :3 / wolejbal
OdpowiedzUsuńKurde! Tak ładnie miało być, a tu Majka z pocałunkiem wyskakuje xD Utopić ja mógł, a nie bohatera odgrywa haha ;P Nie no tak serio to suuper rozdział ;* Przy okazji zapraszam do mnie! :) http://trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń