Opowiadanie science-fiction/fan fiction. Wydarzenia opisane w historii nigdy nie miały miejsca.

środa, 14 sierpnia 2013

23. "Ja nawet przed."

[Antonina]
   Jakby mnie ktoś spytał kiedy minął ten tydzień, to powiedziałabym że nie mam zielonego ani innego koloru pojęcia. Wakacje mają to w sobie, że lubią szybko mijać. 
   A zwłaszcza, kiedy się dobrze bawisz.
   A właśnie to robiłam na łóżku w naszym pokoju rozwiązując krzyżówki. Party hard normalnie.
- Ptak na trzy litery? - powiedziałam, tak na prawdę do nikogo.
- Kruk? - odpowiedziała Rox spod poduszki. Ukryła tam głowę, bo miała nadzieję na choćby chwilę snu, a tak naprawdę wyglądała jak struś.
- Na trzy litery? Kruk? Roksana, idź spać.
   Odpowiedziało mi mruknięcie. Westchnęłam głośno.
- Może sęp? - zapytała znudzona Maja.
- Może..
   Pasowało. Dzisiaj wszystkie byłyśmy lekko przymulone, bez jakiegoś specjalnego powodu. Ot tak, po prostu. Siatkarze na śniadaniu także nie mieli w sobie choćby krztyny wigoru, więc całą szóstką postanowiliśmy zrobić sobie dzień wolny od jakichkolwiek atrakcji. Pomijając, oczywiście, moje krzyżóweczki. 
   I w sumie, leżałybyśmy tak przez cały dzień leniwie wykonując jakikolwiek ruch, gdyby do naszego pokoju z głośnym hukiem nie wpadł Kurek. Przestraszona wypuściłam z rąk moje zajęcie, Roksana walnęła głową w ścianę a Maja spadła z łóżka. 
- Co to cholery?! - powiedziałyśmy jednocześnie.
- Policja! Obok! Szybko! - wycharczał.
   Co? Chyba miałyśmy bardzo ciekawe miny, bo Bartosz tylko prychnął, pogonił nas ręką i wybiegł na korytarz.
   Popatrzyłyśmy po sobie, i zerwałyśmy się z miejsc. Wyszłam pierwsza, i zaraz tego pożałowałam bo zderzyłam się z jakimś mundurowym. Dobrze cholera, że nie miał żadnego paralizatora na wierzchu, bo lubię moje włosy bez fryzury afro.
- Proszę nie przeszkadzać nam w akcji i pozostać w pokoju! - krzyknął i wepchnął mnie z powrotem.
   To znaczy na Rox. 
   A ją na Maję.
   Taaak, dzięki temu policjantowi miałyśmy niekontrolowaną kanapkę. Gdy już się pozbierałyśmy spojrzałyśmy po sobie drugi raz.
- Wiecie - zaczęła Maja - wzorowe obywatelki posłuchały by grzecznie rozkazu i nie wychyliły tyłka na zewnątrz.
   Zapadła chwila ciszy.
- Chrzanić policję. 
Wybiegłyśmy na korytarz, tym razem ostrożniej. Roiło się tam od tych niebieskich, więc podeszłyśmy do chłopaków stojących niedaleko.
- Co się dzieje? - zapytała Roksana.
- Nie jestem pewien, ale chyba ktoś nakablował na gościa z pokoju obok, że ma prochy czy coś. - powiedział Michał.
- Serio? - jęknął Bartman - Jakbym wiedział wcześniej, to może bym wpadł zapoznać się czy coś..
- Sportowiec kurde się znalazł! - skrzywiłam się.
- No co? Wakacje są!
- O tak, idealny czas na szukanie nowej pracy kiedy dowiedzą się że brałeś narkotyki!
- Tylko dwa razy, i to przed moją karierą! Młody i głupi byłem!
- No tak, młody już nie jesteś, ale nad głupotą trzeba się zastanowić. 
- Dobra stop! - wtrąciła się Maja. - Dajcie spokój, zachowujecie się jak jakieś szczeniaki z podstawówki, kłócące się o kredkę. Przeprosić się, i japa na kłódkę.
   Spojrzałam ostatni raz groźnie na Zbysia, i podałam mu rękę.
- Przepraszam. - powiedziałam, a chwilę potem powiedział to samo.

***
[Roksana]
   Ja nie rozumiem, na co była im potrzebna ta kłótnia. No bo kurde, pokłócili się o świętość Zbysława? Serio?
- Kiedy już dziecinne spory mamy za sobą, to może postanowimy co dalej robić? - zapytałam.
- Jak to: co dalej robić? - zapytał zaskoczony Zbigniew.
- No chyba nie zamierzasz stać tu cały dzień podziwiając te dębowe drzwi od pokoju tego narkomana?
   Zgasiłam go. No ja nie mogę, czyżby wszystkie swoje uwagi wykorzystał na Tośkę?
- Proponuję spacer. - powiedziała Maja.
- Jestem za!
- Ja też.
- Ja nawet przed.
- Może być. - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do pokoju - To za pół godziny przed hotelem!
 
***
[Antonina]
   Morze Bałtyckie jest naprawdę świetne. Fale, ilość kamieni i muszelek oraz piasek. Nawet temperatura aż tak bardzo nie przeszkadza. A spacer brzegiem, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Serio, ja tak myślę.
   No, może do dzisiaj.
   Szliśmy sobie i szliśmy, i niby było nudno ale jak to z siatkarzami to nie do końca. Ja podziwiałam morze, plażę, niebo.. W każdym razie dopóki nie usłyszałam pełnego paniki wrzasku Mai. Odwróciłam się w idealnym momencie żeby zobaczyć jak potyka się i leci do wody, a Michał idący najbliżej raczej odruchowo łapie ją za rękę, sprawiając że od upadku dzielą ją milimetry. Chwilę potem podnosi ją, i duka pod nosem "Nic ci nie jest?" jednocześnie zamierzając iść dalej.
   Tylko że Maja mu nie pozwala.
- O matko! Uratowałeś mi życie! Dziękuję! - pisnęła i zanim ktokolwiek zdążył mrugnąć przycisnęła swoje usta do jego.
---
Joł ludzie :) Zeszło mi trochę, ale to pikuś w porównaniu z tą przerwą która się dopiero szykuje. A mianowicie 2 tygodnie obozu siatkarskiego.
Na pocieszenie powiem, że ja na chcę jechać. Zmuszają mnie, ratunku!
No także, nowy pojawi się najprawdopodobniej gdzieś koło początku roku szkolnego.
Wakacje, łaj?

6 komentarzy:

  1. ja bym na miejscu Miśka ją jeszcze do tej wody popchnęła ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Paskuda., ja tak samo xD
    Ale ciekawe jak on zareaguje :>
    Dwa tygodnie? :c Trzeba jakoś przeżyć niestety.
    Oj tam, pewnie będzie fajnie na tym obozie, wię udanego życzę i baw się :3
    Weny dużo i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo kurde, przerwałaś w takim momencie!:D
    już widzę reakcję Antośki na to:D
    szkoda że dopiero za 2 tyg, ale da się przeżyć :D
    pozdrawiam :*

    uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com
    siatkarskielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleś to skomplikowała xDe Rozdział świetny jak zawsze :D W końcu się odezwałem po nie wiem ile czasu xDede Czekam na następny :3 / wolejbal

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde! Tak ładnie miało być, a tu Majka z pocałunkiem wyskakuje xD Utopić ja mógł, a nie bohatera odgrywa haha ;P Nie no tak serio to suuper rozdział ;* Przy okazji zapraszam do mnie! :) http://trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń